Ale parka/ Mara
A teraz mam śmieszny dialog:
Patricia: Mara, wiem, że denerwuje cię to, że Willow przystawia się do twojego chłopaka, ale będziesz ją miała z głowy.
Mara: Masz plan?
P: Masz tu kilka, wierz na KT miało być , ale Willow też może być. Wybierz sobie coś.
(daje zeszyt)
M: Spoko, a jaki proponujesz?
P: Paczaj na ostatni.
M: Ten z monetą w czoło?
P: ok, ale może coś z szafką?
M: czeka, czekaj już wiem, umówimy ją z Jeromem, ale tak naprawde, będzie tam czekał Wiktor.
P: Super
(Willow idzie do szkoły)
P: (wkłada karteczkę do szafki Willow, ona otwiera szafkę i czyta list)
Willow: OMG idę na randkę i to z Jeromem Clarkiem! Muszę się ładnie ubrać! O rany z kąd ja wezme coś ładnego!( Willow wybiega)
P: Nasz plan był genialny!
Jerome: Jaki plan?
Mara: Rzaden. Słodki, chodź się przejść
P: Znowu zostałam sama?!
KT: Tak!!
P: Won!!!!!!
(goni KT z młotkiem, KT wyciąga z kieszeni tasak)
P: też mam!
(wyciąga z plecaka 3 miecze samurajskie)
KT: Mam jeszcze nunczakum i zero pojęcia jak go używać!
(macha nim, macha)
Eddie: Aua!!!
KT: Ups sorka Eddiusiu, daj pocałuje!
P: Eddie jak dasz jej się, wylecisz z Sibuny i ...
E: To ja jestem liderem!!
P: W dupie to mam!!
E: A ty nie jesteś nawet pomocnikiem, tylko KT i Fabes!
KT i Fabian: Oj sweet
P: Jestem dłużej w Sibunie i nie masz nic do gadania!
E: A, bo mam
P: To co mam odejść, tego chcesz?!
E: Tak!
P: Proszę bardzo ( zaczyna płakać)
Joy: Patricia czekaj, Eddie mogłeś uważać na słowa!!
E: Ale co... ja...,a walcię się
J: Eddie ona cię ciągle kocha debilu
E: Zaraz ja będe ryczeć!
KT: Chodź przytule
E: dobrze :(
J: (wzrok mordercy)
E: O nie to ty!!! (ucieka)
KT: Nie!!! Eddie!! (biegnie)
P: (podstawia jej haka)
KT: Aaaa (upada twarzą o podłogę)
E: Nic ci nie jest? (próbuje jej pomóc)
KT: A wal się wszyscy jesteście powaleni, zmywam się z tąd, ale najpierw
(podchodzi do Eddiego, całuje go w usta i mówi do Patrici)
KT: A masz!
P: ( podchodzi do KT, łapie ją za włosy, ciągnie przez cały korytarz na końcu rzuca ją o ściane i kopie w brzuch itd.) Eddie jesteś następny.
E: Aaaa!! (ucieka)
P: ( łapie go i całuje) a co myślałeś?
E: (odpowiada tym samym)
(Wieczorem)
W: Ojej jak się cieszę zaraz zobaczę mojego księcia.
(wchodzi do ciemnego pokoju i słyszy kroki)
W: o mój ty kochany, wiedziałam, że się do mnie przekonasz
Victor: Jeśli dzieki temu dostane moją branzoletkę, to okej
W: Branzoletka?! Masz dla mnie prezent?
V: Nie wiedziałem, że mam coś przynieść
O mam coś, miętówke i mini mydełko z hotelu.
W: Jakiś ty romantyczny (całuje go) oh Jerome
V: Co?! Jerome, a ty nie masz mojej branzoletki?
W: Co?! Kim ty jesteś?! (nagle zapala się światło
V i W: Aaaaa ( Willow mdleje)
(w drzwiach stoi Mara z Patricią i się śmieją, a potem odchodzą i Willow się budzi)
W: Proszę Victor nie mów nikomu ( pada na kolana)
V: Dobrze, ale ty też nie mów nikomu, bo Korbier ze mną zerwie.
W: Okeej?
V: A więc idę upuścić szpilkę
W: Mogę zobaczyć?!
VMasz jakiegoś świra?
W: Tak!!! Wiii
V: No to chodźmy
(rano)
M: Hej Willow i jak tam wczoraj w nocy z Jeromem?
W: cudownie, on jest taki wspaniały, zazdrosna?!
M: Nie, teraz ja mam Jeroma, a ty Victora, jest dobrze. A co na to Korbier?
P: Wypchał się
M: Ale widziałam, że stoi do niego tyłem
P: Podobno Victor nie może patrzeć mu w ,,twarz". Willow zrujnowała ich związek XD
W: Nie chciałam. A Mara zrójnowała mój i Jeroma!
M: Willow między wami nic nie ma
W; Na razie
Jerome: I nie będzie!!!
M: No właśnie (przytulają się)
W: (odchodzi w cień) ja tu jescze wróce, wrócę tu
M: Spadaj
P: chodź Willow znam dobry psychiatryk
W:Okej
P: Spoko?! (zabiera ją)
A teraz Victor i Korbier:
V: Korbier proszę nie obrażaj się
(korbier gapi się na niego ze złością)
V: No proszę cię
(za drzwiami)
Alfie: Victor zwariował
Fabian: To normalne, nie widziałeś jak tańczą walca
A: Nie :O
V: no nie rób mi tego, to Willow, to przez tę dziewuchę!!
A: On faktycznie ma coś z głową
F: On chyba mysli, że Korbier umie mówić
(Korbier się nie odzywa)
V: Jak możesz?! (wariuje po gabinecie)
Korbier: Dobrze, wybaczam ci, nie płacz
A:on gada!!!
F: A on nie jest wypchany?
Patricia: O czym gadacie?
A i F: Korbier mówi!!!
P: ( upuszcza miskę) Rzartujecie?!
A i F: Nie, sami słyszeliśmy!!
V: Kto tam jest?!
K:Okej, czekaj ja sprawdzę ( wychodzi, a Alfie, Fabian i Patricia robią wielkie oczy)
P: To, to , to gada!!! Ej nina urwała mu kiedyś głowę
K: To ona!! Nienawidze jej
P: Mnie?!
K: Niny Martin i Fabiana Ruttera
F: (wielkie oczy) to ja spadam
V: Zostaw ich, później się nimi zajmiemy, wróć do mnie
K: okej (przytulają sie i zamykają drzwi)
P: Alfie co się właśnie stało?
A: Wole nie wiedzieć
P:Fabes wszystko gra?
F:Nie, gadający wypchany ptak chce mie zabić i Nine, ale ja jestem bliżej, wiec mnie może pierwszego załatwić, o kurcze muszę się schować, może w lodówce, albo nie działającym piecyku, co ja gadam nie jestem osirionem. Zginę tu nie wyznając Ninie co do niej czuję ja się boję!
P:ogarnij się (wali z liścia) lepiej/
F: Tak
THE END
/Mara